Wpisy archiwalne w kategorii

500

Dystans całkowity:6364.52 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:271:16
Średnia prędkość:23.46 km/h
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:578.59 km i 24h 39m
Więcej statystyk

2016/04/16 "W słońcu i w deszczu, z wiatrem i pod wiatr"

Sobota, 16 kwietnia 2016 · Komentarze(19)
Kategoria poza miastem, 500, relaks

Jak zwykle spontan. Niestety. Gdyby to jakoś zaplanować, przygotować, chociaż wcześniej się spakować - byłoby zapewne efektywniej.

Trafił się wolny weekend. Zarezerwowany był od dawna na zupełnie coś innego. Ale skoro pozostał wolny - szkoda by było, gdyby się zmarnował. Za mało, zdecydowanie za mało mam takich możliwości.

Wieczorem w piątek nie miałem energii już dosłownie na nic. Nawet wizja zmarnowanego weekendu nie była w stanie zmobilizować mnie, abym zebrał te parę rzeczy do kupy, abym uzbroił rower, oraz przede wszystkim, abym pomyślał co będę robił, jaką trasą pojadę. Rano się zobaczy.

No i rano się zobaczyło. Niestety sporo czasu to zobaczenie bezpowrotnie zabrało.

Podrzucę relację zaś. Ten 'zaś' to bardzo fajne słowo.

Trasa:
Warszawa – Kąty Grodziskie – Kobiałka – Rembelszczyzna – Kąty Węgierskie – Wola Aleksandra – Stanisławów – Michałów-Reginów – Łajski – Dębe – Lorcin – Chechnówka – Chrcynno – Pniewo – Nasielsk – Pianowo Daczki – Chmielewo – Kowalewice Włościańskie – Strzegocin – Dziarno – Szyszki Włościańskie – Ostaszewo Wielkie – Garnowo Duże – Gołymin Ośrodek – (Wola Gołymińska) – Żabin Łukowski – Łukowo – Wólka Łukowska – Mosaki Stara Wieś – Helenów – Wężewo – Gostkowo – Leszno – Przasnysz – Bartniki – Kuskowo – Szla – Jednorożec – Budziska – Stacja Parciaki – Parciaki – Żelazna Prywatna – Gutocha – Ostrówek – Rzodkiewnica – Krukowo – Surowe – Zakapisze – Kol. Czarnia – (Czarnia) – Mikołajewo – Rutkowo – Lesiny Wielkie – Zieleniec Duży – Lipowiec – Puzary – Gawrzyjałki – Jeruty – (Chochół) – Świętajno – Piasutno – Łęg – Miętkie – Orzyny – Rańsk – (Kałęczyn) – (Grądy) – Rybno – Rozogi – Maradki – Sorkwity – Str. Gieląd – Pustniki – Zyndaki – Warpuny – Burszewo – Śpiglówka – Burszewo – Łężany – Leginy – Robawy – Reszel – Robawy – Święta Lipka – Pieckowo – Pudwągi – Biedaszki – Trzy Lipy – Kętrzyn – Str. Różanka – Nw. Różanka – Siniec – Sińczyk - Solanka – Młynowo – Pyszki - Srokowo – Leśniewo – Stawki – Trygort – Węgorzewo – Ogonki – Pozezdrze – Spytkowo – Gajewo – Giżycko – Wilkasy – Strzelce – Bogaczewo – Kozin – Prażmowo – Szymonka – Woźnice – Mikołajki – Bobrówko – Nowa Ukta – Ukta – Wojnowo – Karwica Mazurska stacja – Ciesina – Hejdyk – Karpa – Łączki – Piątkowizna – Zalas – Wejdo – Zabagnie – Rudne Łyse – Łyse – Myszana – Podladzie – Pieczysko – Lipniki – Kłodziny – Brzeziny – Szafranki – Sul – Warchoł – Golanka – Kapuściska – Kadzidło – Jeglijowiec – Stara Wieś – Koci Lasek – (Czarnotrzew) – Baranowo – Majdan – Gaczyska – (Wólka Rakowska) – Wólka Drążdżewska – Drążdżewo – Drążdżewo Małe – Nowy Krasnosielc – Ciaki – Łazy – Nowe Płoniawy – Płoniawy Bramura – Gadomiec – (Wielodróż) – (Szczuki) – Krasne – Helenów – Mosaki Stara Wieś – Chełchy Iłowe – Chełchy Klimki – Karniewo – Byszewo – Czarnostów – Gościjewo – Głodowo – Przemiarowo – Kleszewo – Pułtusk – Kacice – Koziegłowy – Niestępowo Nw. - Pokrzywnica – Budy Obrębskie – Trzepowo – Klusek – Wierzbica – Serock – Stasi Las – Zegrzynek – Borowa Góra – Jadwisin – Zegrze Południowe – Wieliszew – Łajski – Michałó-Reginów – Stanisławów – Wola Aleksandra – Kąty Węgierskie – Michałów Grabina – Kobiałka – Kąty Grodziskie – Warszawa

Suma podjazdów 2528m (wg wskazań licznika).



Nigdy wcześniej, nie licząc piątkowego kółeczka pod domem, aby sprawdzić, czy w ogóle będę w stanie na takim rowerze pojechać, szosą nie jechałem. Ba - nie jechałem chyba nigdy na żadnym rowerze z tak wąskimi kołami, a już na pewno nie miałem w ręku baranka.

Moje SUBIEKTYWNE wrażenia po tym pierwszym razie:

Jeżeli droga jest asfaltowa i ten asfalt jest równiutki, a jeszcze lepiej, jeżeli wiatr przy tym zbytnio nie przeszkadza jest ... zajeb... Bez wysiłku i z nieskrywaną radością można sobie pośmigać, rower wspaniale przyspiesza, czuje się ten przysłowiowy wiatr we włosach. Cieszę się, że mam szosę! Średnią na pierwszych 300km miałem ponad 29km/h - wynik jak dla mnie kosmiczny.

Jeżeli droga jest asfaltowa, ale asfalt jest nierówny (i nie mam na myśli dziur) - np. jak na wielu mazurskich bocznych drogach to jedzie się w miarę, ale jakiejś wyraźnej korzyści w stosunku do roweru górskiego nie odczułem. Wręcz przeciwnie, odniosłem wrażenie, że na moim góralu takie odcinki pokonałbym może nawet trochę szybciej, a już na pewno swobodniej i chyba lżej.

Jadąc w nocy, tym bardziej jak pada, są kałuże, światło lampy odbija się od mokrego asfaltu musiałem bardziej uważać na stan nawierzchni. na góralu bym się tym w zasadzie nie przejmował.

Jeżeli droga nie jest asfaltowa ... niestety szosa strasznie mnie ograniczała - miejsca, przez które góralem przejechałbym "z palcem ..." musiałem omijać. Nie będę ukrywał, że jest to dosyć upierdliwe bo wymaga szczegółowszego planowania, ogranicza swobodę no i takie miejsca zwykle są o wiele fajniejsze. No ale coś za coś - świadomy wybór.

Wyjazd z miasta i poruszanie się po mieście - koszmar. Góralem przejadę zawsze i wszędzie, szosą niekoniecznie. Stan nawierzchni (np. wyjazd Głębocką z W-wy) w wielu miejscach sprawiał, że szosa tylko mnie spowalniała. Podobnie w miejscach, gdzie idą DDRy.

Baranek - fajna sprawa. Chociaż dłonie nie bolały mnie już dawno tak, jak w ten weekend. Na prawej dłoni mam odcisk (!). Dolny chwyt - cudo. W niedzielę prawie cały czas jechałem w dolnym chwycie (a raczej chwytach - mam na myśli głębszy i płytszy). Jak się przyzwyczaiłem to trudno mi było powrócić do pozostałych chwytów. Nagle czułem wtedy, że jak bym nie miał mocy. Nie wiem czy to kwestia mniejszych oporów powietrza czy optymalnego do pedałowania ułożenia ciała - ale po prostu czułem, że jadąc w dolnym chwycie mogę o wiele efektywniej napędzać rower. Pod koniec, w górnych chwytach czułem się tak, jak bym jechał na trekingu i natychmiast przechodziłem do dolnego chwytu. Miodzio!

Całą noc jechałem w deszczu. Ślisko nie było, ale zauważyłem, że szosa strasznie zbiera piach z jezdni. Myślałem, że to "czysty sport" - tymczasem napęd, hamulce i ja cały, wszystko było uwalone i zapiaszczone (przypomnę - jechałem asfaltami!).

Karbon okazał się naprawdę świetnie pracować. O ile na początku jeszcze zwracałem uwagę na nierówności, o tyle w niedzielę już ciąłem jak leci. Trochę się boję o koła i o ramę, ale jeżeli chodzi o komfort to jedzie się jak z tłumikiem drgań.

Napęd działał wyśmienicie. Trochę się boję co będzie jak się trochę zużyje, zabrudzi, itp. Bez tego jechałoby się zdecydowanie gorzej. Możliwość szybkiej zmiany przełożeń, także na podjazdach, leciutko, we wszystkich chwytach - to było dla mnie coś. Miłe stopniowanie. Ale na góry to moim zdaniem by było za twardo.

Pakowaność roweru ograniczona. Miałem dwa bidony (na ramie), podsiodłówkę (niedocelową), na kierownicy uprząż na worek i torba, na ramie tankbag. To trochę mało, ale z drugiej strony przecież nie chodzi o to, żeby dużo wozić, tylko aby mieć to, co jest niezbędne.

Co ciekawe szosa zmienia postrzeganie. O ile jadąc góralem jest się niewidzialnym dla innych rowerzystów, to jak się jedzie na szosie, to nagle zaczynają człowieka pozdrawiać.

Wiadomo, że tak jak nie należy wychodzić w góry na dłuższą wycieczkę w nierozchodzonych butach, tak pewnie nie powinno się ruszać w dalszą drogę na nowym rowerze. Niestety nie miałem innej możliwości. Nie wiem czy rozmiar roweru jest dostosowany do mnie. Myślę, że można by go odpowiednio wyregulować. I tak jest nieźle bo bolały mnie praktycznie tylko dłonie (bardzo bolały), o tyłku wolę nawet nie wspominać - już nie pamiętam kiedy mnie tak bardzo bolała na ta część ciała. Za to plecy i kark pobolały tylko chwilę, jakoś na drugiej, może trzeciej setce jazdy.

Celowo nie zabrałem butów SPD tylko zwykłe skórzane górskie buty trekingowe. Spodziewałem się, że w nocy będzie zimno, miało też lać (w butach i tak było full wody, wlatywała po spodniach a nie zabrałem ze sobą stuptutów - jeszcze po powrocie do domu w butach było mokro). Poza tym, bałem się, że w butach SPD nie będę w stanie zmieniać pozycji stopy, a na platformach można to robić w zasadzie cały czas. Ciekawi mnie czy buty SPD pozwalają efektywniej pedałować.

Wydaje mi się, że szosa bardzo ogranicza dostęp do fajnych miejsc biwakowych. Próba zagłębienia się w las czy łąkę, przejazd polnymi drogami, szybka lustracja kilku miejsc - to wszystko przy użyciu szosy może być mocno utrudnione. A spanie przy asfalcie to już nie jest taka przyjemność - raczej po prostu nocleg dla przespania się i odpoczynku, a nie fajny biwak dla przyjemności biwakowania.

Jak w poniedziałek rano wsiadłem na rower, którym jeżdżę do pracy wydał mi się mułowaty i prosty jak treking. W drodze do pracy trochę się przyzwyczaiłem, ale nie czułem się na nim tak zwiewnie jak wcześniej. Za to z wielkim strachem siadałem na siodełko (na krzesło trudno mi nadal usiąść). Mój najsztywniejszy Brooks (najgorszy, tan na miasto) okazał się być miękki i wygodny jak ulubiony fotel.



Z Warszawy wyjechałem ul. Głębocką. Stan nawierzchni raczej pod fatbike niż pod szosę. Lokalnymi drogami docieram do Michałowa. W tym miejscu przecinam prowadzącą na Mazury "61-kę" - na drodze tłok jak zwykle.


W Dębem na zaporze. W tle Narew poniżej elektrowni. W dzieciństwie przyjeżdżałem tu wałem z Nowego Dworu Mazowieckiego na wycieczki rowerowe.


Pierwsza kawa dopiero w cukierni w Nasielsku.


W drodze.


Przasnysz. Dworzec kolei wąskotorowej.


Na stacji kolejki wąskotorowej w Przasnyszu.


Jest i rowero-drezyna. Niestety przypięta łańcuchem do torowiska.


Przegryzka. Tym razem nietypowo - kuchnia "wschodniopodobna". Przy okazji można zaplanować dalszy przebieg trasy.


Obrazek z dzieciństwa.


Uwielbiam pastwiska.


Parciaki Stacja - tędy już nic nie pojedzie.


Sielsko.


Uwielbiam nadrzeczne łąki.


Kiedy wjeżdżam na teren dawnych Prus zawsze towarzyszą mi silne emocje. Bardzo lubię to dawne pogranicze. Nadal w terenie wyraźnie widać przebieg dawnej granicy.


Zaraz za granicą pierwszy zapomniany cmentarz.


Kawałek dalej w lesie kolejny.


Oni zostali tu na zawsze. Sami.


Czy to aby na pewno już wiosna?


Mural.


Po takim asfalcie można śmigać.


Malownicze aleje przydrożnych drzew.


Bardzo lubię takie drogi.


Pomimo długiej drogi nie napotkałem sklepu, pod którym nie miała by miejsca jakaś zakrapiana impreza. Nie byłoby w tym niczego złego, gdyby nie to, że miałem ochotę choć chwilę po prostu posiedzieć i w spokoju zjeść. W końcu zrobiłem zakupy i stanąłem pod drzewem przy drodze. Ale to prawda, że z pełną buzią nie powinno się robić zdjęć bo nie wychodzi się wtedy najlepiej.


Mniej więcej o godz. 18 zaczęło padać. Momentami lało. I tak już prawie do rana. W międzyczasie trafił się pierwszy bruk.


Bruk doprowadził do kolejnego bruku.


Góralem po prostu pojechałbym dalej. Na szosie nie wypadało. Skończyło się zawrotką i zmianą trasy.


Niemal jak przysłowiowe "światełko w tunelu".


Reszel - nie planowana wizyta.


Każdy kto jechał P1000J zna to miejsce.


Święta Lipka.


Trafiła się sucha ławka to odpoczęliśmy tu sobie chwilkę.


Kętrzyn.


Ta stacja niemal mnie uratowała. Byłem mokry i zziębnięty. Tak niefortunnie ułożył się przebieg trasy, że to była chyba pierwsza stacja po drodze.


Węgorzewo - destynacja tej podróży.


Węgorzewo.


Przystań w Węgorzewie.


Przedświt nad jeziorem Niegocin.


W drodze.


Przed świtem przestało padać. Ale w butach nadal było mokro.


Przystań w Mikołajkach.


Krutynia w Ukcie.


Sosny w Puszczy Piskiej.


"Jasna długa prosta" przez Puszczę Piską.


W drodze.


Dzieci, jak tylko mnie zobaczyły, od razu postanowiły się ze mną ścigać. 


Powrót.


Wystarczyła jedna deszczowa noc, aby nowy łańcuch trzeba było posmarować.


Wierzby - mijałem ich bardzo wiele, ale nie umiałem tak sfotografować, aby oddać ich piękno.


Pierwszy wyjazd z barankiem zaowocował odciskiem na dłoni.


W drodze.


"Ubytki w jezdni" - jadąc szosówką zaczyna się zwracać uwagę na takie drobiazgi.


Takie miejsca lubię.


Wierzby.


W Zegrzu na moście. ... kto jeszcze pamięta stary most i korek ciągnący się w weekendy na kilkanaście kilometrów, a czasem i więcej.


Do wakacji jeszcze kawał czasu, a przejazd przez Zegrze jak zwykle w korku.


Pod Stadionem Narodowym - tym razem dla odmiany na koniec.



Ponoć "szosa" to czysty sport.


Szosa - czysty sport.


"Sześćsetka" zaliczona!





2016-03-19 "Mała czarna we Lwowie"

Sobota, 19 marca 2016 · Komentarze(8)
Kategoria poza miastem, 500, relaks
Dzięki pomocy Ani i Magdy znowu mogłem wyrwać się z codziennego kieratu i ruszyć w trasę. Dziękuję Wam dziewczyny!

Trasa:
Warszawa – Kępa Zawadowska – Kępa Okrzewska – Kępa Oborska – Obórki – Kliczyn – Ciszyca – Dębina – Gassy – Kopyty – Imielin – Piaski – Cieciszew – Dębówka –Podłęcze – Wólka Dworska – Moczydłów – Góra Kalwaria – Coniew – Potycz – Konary – Magierowa Wola – Dębnowola – Piaseczno – Warka – Wyborów – Grabów nad Pilicą – Nowa Wola – Mariampol – Moniochy – Głowaczów – Brzóza – Stara Brzóza – Ursynów – Cecylówka – Przejazd – Załamanek – Pionki – Wincentów Stary – Czarna Kolonia – Czarna – Cudnów – Słupica – Budy Niemianowskie – Gózd – Drożanki – Rawica Nowa – Rawica – Zakrzówek Kolonia – Zakrzówek Wieś – Odechów – Niedarczów Górny – Dębniak – Wólka Gonciarska – Czerwona – Budy Bielańskie – Marianów – Osinki – Pawliczka – Grechów – Sienno – Trzemcha Dolna – Trzemcha Górna – Antoniów Duży – Kolonia Wólka Bałtowska – Bałtów – Rudka Bałtowska – Maksymilianów – Magonie – Boria – Stare Stoki – Ruda Kościelna – Ćmielów – Jastków – Buszkowice – Marianów – Przeuszyn – Rosochy – Adamów – Opatów – Czerników Opatowski – Strzyżowice – Mydłów – Borków – Przepiórów - Garbowice – Beradz – Pokrzywianka – Górki – Nowa Wieś – Kol. Pełczyce – Jurkowice – Kol. Pęcławska – Kol. Pęcławice – Kol. Pęcławska – Jurkowice – Budy – Karolinów – Smerdyna – Czajków Północny – Czajków Południowy – Wiśniówka – Osiek – Osieczko – Osieczko Kolonia – Grobla – Długołęka – Otoka – Świniary Nowe – Bogoria – Gągolin – Łążek – (Chmielów) – (Jadachy) – (Tarnowska Wola) – (Nowa Dęba) – Bojanów – Korabina – Cisów Las – Sójkowa – Jata – Jeżowe – Podgórze – Pikuły – Groble – Kopki – Krzeszów – (Kustrawa) – Naklik – Szyszków – (Zagródki) – Dąbrówka – Bukowina – Tarnogród – Majdan Sieniawski – Adamówka – Rudka – Wylewa – Sieniawa – Manasterz – Nielepkowice – Wiązownica – Szówsko – Sobiecin – Surochów – Wietlin – Łazy – Michałówka – (Nienowice) – Stubienko – Stubno – Nakło – Leszno [Poździacz] – Torki – Medyka – [PL→UA] – Szechynie – Wolica [d. Lacka Wola] – Mościska – Gostincowo [d. Laszki Gościńcowe] – Twirża [d. Twierdza] – [d. Słomianka] - Bieriegowoje [d. Tuligłowy] – Sudowaja Wisznia [d. Sądowa Wisznia] – Kniażyj Most (Kniażyj Mist) [d. Księży Most] – obwodnicą: Gorodok (Horodok) [d. Gródek Jagielloński] – Bartatow [d. Bartatów] – Konopnica – Chołodnowodkowa [Zimna Wódka] – Skniłow [d. Sygniówka] – Lwów

Fotorelacja:

Warszawa, sobota 5:20 start spod Stadionu Narodowego.


Panorama Centrum Warszawy z Mostu Siekierkowskiego.


Wschód słońca nad Wisłą.


Miałem wielką ochotę zjeść coś słodkiego i napić się kawy, niestety polecana przez Wilka cukiernia w Górze kalwarii w soboty jest czynna dopiero od 8:00. Obszedłem się więc tylko smakiem.


W Warce.


Radomka.


W końcu w Pionkach trafiłem na Orlen z kawą.


W słońcu było całkiem wiosennie.


Wiosna!


"Samotność to taka wielka trwoga (...)"


Ludzie drzewom.


Województwo Świętokrzyskie.


Malownicze wąwozy nad Bałtowem.


Wiosna!


Już po pogodzie.


W Opatowie.


W Opatowie. Pierwszy obiad - przy okazji można zastanowić się nad przebiegiem dalszej trasy.


Niebo.


Tędy nie pojechałem, choć bardzo korciło.


Most na Wiśle pod Tarobrzegiem. Dalej miałem jechać lasami, ale w związku z niedoczasem do Nowej Dęby pojechałem pustą o tej porze dnia "9".


Zaznaczona na mapie droga przez Puszczę Sandomierską okazał się być drogą przez poligon. Na szczęście tym razem poligon był pilnowany tylko przez różnego rodzaju tabliczki z zakazami i pod osłoną nocy, przez nikogo nie niepokojony jakoś przemknąłem.


W międzyczasie zmiana województwa (i chwilę później kontrola przez miejscową policję).


Powrót.


Przed świtem zaczął padać śnieg. Szybko topniał, tylko w miejscach zawietrznych miał szansę poleżeć trochę dłużej. Ale oczy o tak bolały.


Nad A4.


Cerkiew w Poździaczu (obecnie Leszno).


Piesze przejście graniczne Medyka-Szechynie.


W niedzielę rano dołączyła do mnie Magda. Główna droga do Lwowa - na przedmieściu Mościsk.


W poszukiwaniu kawy zapuszczamy się do Sądowej Wiszni. Wraz ze zjazdem z obwodnicy, nawierzchnia wraca do miejscowego standardu.


Kiedy rower był pod opieką tych miłych stworzeń ...


... ja mogłem zjeść zestaw rozbudzający. Wiadomo - nie spałeś - zjedz!


W poszukiwaniu kawy. Nie samym Orlenem człowiek żyje.


Kawa.


Wreszcie Lwów, a raczej przedmieścia Lwowa. Stąd jeszcze długa jazda zatłoczoną drogą.


Lwów - przez miasto.


Jak zjeść we Lwowie szybko i smacznie to tylko ...


... w tej knajpie (wielokrotnie sprawdzone).


Jest! Chwila odpoczynku i ...


... tytułowa "mała czarna".


Nie dane mi było jednak posiedzieć. Magda jest zauroczona i zakochana we Lwowie. Świetnie zna różne zaułki miasta, zna jego historię, i bardzo wiele ciekawostek i opowieści. Po lwowskich brukach wyruszamy na przyspieszone zwiedzanie. Nie ma mowy o przesiedzeniu tego czasu. Atmosfera Lwowa jest przecież jedyna w swoim rodzaju.


Żołnierze pod kościołem Jezuitów. Spotykamy wiele takich grup żołnierzy - pewnie przepustka z frontu.


I jeszcze parę fotek z co poniektórych miejsc, które odwiedziliśmy (to tylko niewielka część!).

Katedra Ormiańska (warto wejść do środka i poczuć atmosferę tego miejsca).


Dawny kościół Dominikanów, obecnie cerkiew.


Bukiniści pod Arsenałem i pomnik Iwana Fedorowa.


Kaplica Boimów.


Pomnik Mickiewicza.


Kościół Bernardynów na placu Halickim.


Przedwojenna siedziba Polskiego Radia, dawna ulica Batorego, obecnie Kniazia Romana.


Dawaj, dawaj!


Jeszcze tylko pamiątkowa fotografia przed Lwowską Operą i ...


... można przebijać się na dworzec.


Przed nami kawał drogi do domu. Każda chwila się liczy. Wracamy więc marszrutką nie czekając na pociąg (opłata za osobę 34 UAH, opłata za przewóz roweru 20 UAH).


Zawsze lubiłem zbierać stemple graniczne. Zwykle paszport wystarczał na rok-dwa.


566,59 km


... jeszcze "tylko" parę godzin za kółkiem, pojechać i odebrać dzieci o przyjaciół i będzie można chociaż ze 2-3 godziny się przespać.



Wyjazd udany i przyjemny. Chociaż muszę przyznać, że bardzo zmarzłem. To chyba przez wilgoć i silny wiatr, który niestety mało tym razem pomagał i zabrał wiele sił. Problemem było też niewyspanie. Niestety w nocy poprzedzającej wyjazd bardzo krótko spałem, musiałem odwieźć dzieci do przyjaciół, spakować się, pokombinować z trasą, "ogarnąć" mieszkanie, itp.


Wcześniej nigdy nie jeździłem dłuższych dystansów. Czasem trafiła mi się jakaś terenowa 200-ka i tyle. W tym roku tak się ułożyło, że akurat zimą miałem kilka okazji na tego typu przejażdżki. Sezon w zasadzie się skończył, czasu starczyło na trzy 500-ki, dwie 400-ki i kilka trochę krótszych przejazdów. Najfajniej jeździło mi się przy większych mrozach i kiedy leżał śnieg - na ale niestety ta zima pod tym względem nie rozpieszczała.

Nie przygotowywałem się do tych przejazdów w jakiś szczególny sposób. Musiał wystarczyć zwykły górski rower, zwykłe turystyczne ciuchy, papierowa nawigacja i chęci. Spodobało mi się i w miarę możliwości czasowych zamierzam kontynuować.

Dziękuję za odwiedziny. Zapraszam przy następnej okazji!






2016/03/05 "Again"

Sobota, 5 marca 2016 · Komentarze(34)
Kategoria poza miastem, 500, relaks
Dzięki moim przyjaciołom, którzy zaopiekowali się dziećmi, miałem wolny weekend. Korzystając z okazji wybrałem się pokręcić się trochę rowerem po bliższej i dalszej okolicy. Kierunek starałem się dostosować do prognozy pogody, tak, aby nie walczyć z wiatrem. Niestety prognoza nie do końca się sprawdziła i część trasy przyszło pokonać w deszczu i przy niesprzyjającym wietrze.

Jechało mi się bardzo przyjemnie. Gdybym miał więcej czasu, bez problemu mógłbym jechać dalej. Świetnie sprawdził się dopiero co złożony rower. W drodze powrotnej podjechałem po dzieci, oczywiście rowerem.

Trasa:
Warszawa – Łomianki – Kiełpin – Dziekanów Polski – Dziekanów Nowy – Łomna – Cząstków Polski – Czosnów – Dębina – Kazuń Bielany – Nowe Grochale – Głusk – Michałów – Leoncin – Nowy Wilków – Stare Polesie – Nowiny – Secymin Polski – Piaski Duchowne – Kromnów – Śladów – Kamion – Januszew – Bieniew – Arciechów – Łady – Uderz – Iłów – Lasotka – Załusków – Wszeliwy – Niedzieliska – Chruśle – Kiernozia – Natolin Kiernoski – Wola Stępowska – Luszyn – Kaczkowizna – Orątki Dolne – Buszków Dolny – Żychlin – Pasieka – Jurków I – Wola Owsiana – Wola Prosperowa – Szczyt – Podgajew – Szymanówka – Gajew – Bielawki – (Kutno) – Nowa Wieś – Strzegocin – Witonia – Romartów – Oraczew – Gołocice – Upale Majątek – Siedlec – Borucice – Budki – Stary Besk – Grabów – Grabów Kolonia – Celinów – Lisice – Nowe Krzewo – Karszew – Kupinin – Dąbie – Sobótka – Chełmno – Przybyłów – Skobielice – Powiercie – Płaszczyzna – (Koło) – Kościelec – Tarnowiec – Mały Gąsiorów – Gąsiorów – Trzęśniew – Tury – Krzymów – Gozdek – Borowo – Rożek Brzeziński – Brzezińskie Holendry – Brzeźno – Stary Konin – Sławsk – Osiecza – Babia – Zastruże – Modła – Rzgów – Świątniki – Kopojno – Skokum – Oleśnica – Zagórów – Wrąbczyn – Wrąbczynek – Wrąbczynowskie Holendry – Królewiny – Trzcianki – Benewicze – Pyzdry – Borzykowo – Wszembórz – Budziłowo – Chrustowo – Bugaj – Miłosław – Winna Góra – Szlachcin – Olszewo – Środa Wielkopolska – (Jarosławiec) – Bieganowo – Krerowo – Bugaj – Nagradowice – Komorniki – Tulce – Spławie – Poznań – Bogucin – Kobylnica – Wierzonka – Karłowice – Tuczno – Wronczyn – Krześlice – Pomarzanki – Sroczyn – Węgorzewo – Kiszkowo – Rybno Wielkie – Olekszyn – Kamieniec – Charbowo – Ułanowo – Świniary – Łopienno – Flantrowo – Janowiec Wielkopolski – Żerniki – Uścikowo – Cerekwica – Żnin – Murczyn – Młodocin – Pturek – Knieja – (Barcin) – Dąbrówka Barcińska – Złotowo – Dźwierzchno – Leszcze – Krężoły – Złotniki Kujawskie – Niszczewice – Liszkoowo – Żelechlin – Rojewo – Płonkówko – Płonkowo – Kaczkowo – Chrząstowo – Gniewkowo – Cierpice – Nieszawka Wielka – Nieszawka Mała – Toruń, Sochaczew – Wojtówka – Kożuszki – Chrzczany – Topołowa – Paprotnia – Teresin

Warszawa - wyjazd 05-03-2016 ok. 8:50
Poznań - przyjazd 06-03-2016 ok. 3:15 (361,50 km, 14:39:32)
Toruń - przyjazd 06-03-2016 ok. 14:30 (538,47 km, 23:12:08)
Sochaczew - wyjazd 06-03-2016 ok. 19:20
Teresin - przyjazd 06-03-2016 ok. 19:50 (554,12 km, 23:52:03)
























































2016/02/09 "Jeszcze ten jeden raz!"

Wtorek, 9 lutego 2016 · Komentarze(16)
Kategoria poza miastem, 500, relaks
Trasa:
Szklarska Poręba Górna – Świeradów Zdrój – Krobica – Orłowice – Kamień – Mroczkowice – Mirsk – Karłowiec – (Zacisze) – Gryfów Śląski – Ubocze – Pasiecznik – (Rząsiny) – (Wolbromów) – Gościszów – Milików – Nowogrodziec – Parzyce – Kierżno – Osieczów – Kliczków – (Przejęsław) – (Ławszowa) – Luboszów – Świętoszów – (Łozy) – Rudawica – Trzebów – Żagań – Dzietrzychowice – Karczówka – Brzeźnica – Przybymierz – Kotowice – Niwiska – Pilice – (Jeleniów) – Ochla – Zielona Góra – Chynów – Zawada – Leśna Góra – Górki Małe – Nowy Świat – Sulechów – (Brzezie) – Łochowo – (Głogusz) – Pałck – Skąpe – Łąkie – Ołobok – Borów – Wilkowo – Kamionka – Lubrza – Staropole – Boryszyn – Żarzyn – Pieski – Templewo – Kleszczewo – Goruńsko – Bledzew – Zemsko – Skwierzyna – Murzynowo – (Dobrojewo) – (Ludzisławice) – Lipki Wielkie – Jastrzębnik – Goszczanowo – Goszczanowiec – Gościmiec – Żółwin – (Rzekcin) – Zwierzyn – Owczarki – Strzelce Krajeńskie – Bronowice – Sokólsko – Bobrówko – Tuczno – Sowiniec – Krzęcin – Słonice – Rakowo – Korytowo – Antoniewo – Suliszewo – Żeliszewo – Rajsko – Recz – Wielogoszcz – Suliborek – Sulibórz – (Czertyń) – Ciemnik – Ińsko – Storkowo – Węgorzyno – Łobez – Przejazd – (Byszewo) – (Gola Dln.) – Słonowice – Świdwin – Krosino – (Ciechnowo) – Sławoborze – Słowenkowo – (Wartkowo) – Karkowo – Gościno – Ząbrowo – Zieleniowo – Kołobrzeg – Kądzielno – …

Relacja wkrótce - zapraszam!

Fotorelacja: