Nie wiem czy tak łatwo wyłączą, trudno ocenić czy Ruscy dysponują możliwościami żeby np. zestrzelić satelity z orbity. A Amerykanie też muszą mieć przed tym jakąś obronę, wyłączenie GPS wyłączyłoby też mnóstwo nowoczesnej broni zależnej od tego systemu.
@ limit No właśnie. Ludzie myślą, że to jest coś nadzwyczajnego i dlatego nie wsiadają i nie jadą. A wystarczy po prostu, wsiąść i pojechać. Problem tkwi w psychice i nastawieniu.
Piszę całkiem poważnie. Jeżeli taki ignorant rowerowy jak ja (szosa, dłuższe dystanse, jazda zimą - nigdy wcześniej tego nie robiłem) może, to każdy może. Najwyżej dupsko trochę poboli i tyle.
@ wilk GPS na pewno wtedy wyłączą. To jest oczywista-oczywistość.
Dawno na BS-a nie zaglądałem. Teraz patrzę a tu sobie garmin "wsiadł i pojechał" ;-) Każdy dystans liczony w setkach kilometrów TO JEST coś nadzwyczajnego. A już w miesiącach zimowych zwłaszcza. Gdyby to była norma to by takich wpisów na BS było dziesiątki. A nie ma. Jak tak patrzę na wyczyny ludzi takich jak Ty, to sobie myślę, że w razie wojny by Cię trzeba na tyłach zrzucić. Wróg by nawet nie wiedział co go spotkało ;-p
Już kiedyś napisałem na forum - dla mnie określenie wyprawa jest zarezerwowane na wyjazd "w nieznane". Wyjazd, podczas którego daję się ponieść sytuacji jak prądowi rzeki bo nie da się tego już zaplanować ani nad tym zapanować. Niby podążam do jakiegoś celu, ale ani konkretna droga ani konkretny sposób w jaki to czynię nie do końca zależy ode mnie. Wyjazd nie do końca zaplanowany, w którym bycie w drodze staje się życiem codziennym, a sprawy organizacyjne wykraczają poza typowe kwestie wycieczkowe.
@ all Dziękuję, ale jest mi głupio bo to nie są zasłużone wyrazy uznania. To naprawdę nie było nic nadzwyczajnego.
Wcześniej nie jeździłem ani zimą ani szosami na dłuższych dystansach więc nie mam odniesienia. Zima w tym roku taka, że nie bardzo jest możliwość wędrowania na nartach no to w zastępstwie tego jeżdżę sobie rowerem. No i po prostu wsiadłem i pojechałem. I tyle.