Fotorelacja: W nocy i nad ranem nie jest wcale zbyt ciepło.
Ale od czego jest ognisko. Można ogrzać zmarznięte w zabawie dłonie.
Śniadanie.
Brzuszek pełny to i od razu robi się cieplej.
Rowery gotowe do drogi. Uwaga! Zdjęcie zawiera lokowanie bardzo dobrego produktu.
W drogę.
W drodze.
W drodze.
W drodze. Ku Niemnu.
Okno.
Jarem nad Niemen.
Nad Niemnem.
Chwila zabawy.
Chwila odpoczynku (od dzieci).
Przy drodze.
W drodze nad Niemnem.
Wyjazd jarem z doliny Niemna.
W sklepie jest mnóstwo piw do wyboru. Po latach wyjazdów na Ukrainę podświadomie sięgam po jedyne piwo z nazwą napisaną cyrylicą. Strzał w dziesiątkę - przecież to Żyguliwskie prosto z Lidy!
Dzieci też mają coś od życia. W końcu przecież każda wycieczka to jazda "od sklepu do sklepu".
Jest! Nasz pierwszy bocian w tym roku!
W drodze.
Mapa ma już swoje lata i nie każda droga nadal istnieje w terenie.
Droga.
Błoto na drodze, błoto obok drogi. Kuba się nie poddaje i jedzie!
W drodze.
Wiosna.
Jest i drugi bocian.
"Unijna" wieża widokowa nad Jeziorem Metele.
Na biwak stajemy po zmroku w lesie na brzegu Jeziora Dusia.
Nad jeziorem. Szkoda, że to nie lato - wykąpalibyśmy się. Dobrze, że to nie lato, byłoby tu mnóstwo ludzi i mnóstwo komarów.
Kopciowo. Pomimo świąt, ku naszemu miłemu zaskoczeniu trafiamy na otwarty sklep.
Na chybił-trafił zaczynamy od "1410", jest tak smaczne, że odpowiedni zapas trafia do sakw.
Bar w Lejpunach właśnie "się zamykał", ale przecież trzeba ugościć strudzonych podróżników.
Po drodze mijamy wiele drewnianych domów.
W drodze. Leśnymi drogami jedziemy w kierunku Druskienik.
W drodze.
Niemen w Druskienikach.
Druskieniki.
Druskieniki.
Druskieniki - główny deptak uzdrowiska.
W Druskienikach nadal czuje się sowiecki "klimat". Udaje się jednak znaleźć pizzerię z kawą. Przy okazji można zaplanować najbliższy dalszy ciąg trasy.