Wbrew pozorom przestrzeni bagażowej na prowiant było stosunkowo dużo. Część niewykorzystana bo wyjazd krótki. W tym ustawieniu dałoby się zabrać prowiantu, paliwa, map, itp. jeszcze na dobre kilka dni, a jak by zrezygnować z odrobiny przyjemności to i na dłużej.
garmin 08:58 środa, 23 maja 2018
Rzuć okiem na relację z wakacyjnej Rumunii, tam woziliśmy znacznie więcej prowiantu. Byliśmy przygotowani na wielodniowe operowanie poza dostępem do infrastruktury (w tym kiblowanie z uwagi na pogodę, trudności terenowe czy zdrowotne, itp.).
Na tego typu wyjazdach, ograniczeniem jest udział dzieci. Trzeba mieć więcej sprzętu z uwagi na sytuacje awaryjne, problemy z pogodą, zdrowiem, itp. no i prowiant trzeba mieć dostosowany do dzieci, bo trudno je przekonać do zjedzenia tego, co optymalne na tego typu wyjeździe. Trzeba też mieć coś smakowitego dla przyjemności i motywacji do jazdy.
A jak się weźmie pod uwagę, że dzieci mają ograniczoną "ładowność" i "przejezdność" i, że na więcej różnych sytuacji trzeba być przygotowanym, to od razu robi się większy ekwipunek.
Ciekawi mnie jeszcze jeden aspekt; czy tak mały ekwipunek, i co za tym idzie brak przestrzeni bagażowej na prowiant, nie doskwierał? Pzdr. G.
Gallicjanin 07:15 środa, 23 maja 2018
Przepiękna fotorelacja!!!
koszmar67 07:17 piątek, 11 maja 2018
Zdjęcia działają na wyobraźnię bardziej niż nie jeden film za miliony USD. Dla śmiertelników taka wyprawa jest poza zasięgiem.
pawlik 22:34 czwartek, 10 maja 2018
Dbaj dalej o dzieciaki, niech będą szczęśliwe.
Rewelacja; fotografię opowiadają tą historię bez słów- Mistrz Karpat w akcji, Dzięki ! G.
Gallicjanin 19:00 czwartek, 10 maja 2018
Po prostu M E G A!!!
artd70 08:14 wtorek, 8 maja 2018