2016-06-19 "Upalny weekend za Bugiem" 2/2

Niedziela, 19 czerwca 2016 · Komentarze(0)
Szczegóły - patrz dzień I

Fotorelacja dzień II

Rankiem na biwaku. Michaś pokazuje Michałowi swój domek.


Biwak nad ranem.


Madzia.


Na biwaku jest fajnie, ale w końcu trzeba wyruszyć w dalszą drogę.


Koszary. Tuż przy granicy z Białorusią.


Bociany - spotykamy je tu niemal na każdym kroku.


Granica. Z roku na rok coraz bardziej przypomina granicę. Pamiętam czasy tuż po jej wytyczeniu, kiedy funkcję słupów granicznych pełniły słupy energetyczne z pomalowanymi ukraińskimi barwami narodowymi i tryzubami.


Na granicy.


W drodze.


Poleski piach.


Michał bardzo lubi opiekować się małymi dziećmi.


Zbieramy jagódki. W tym roku wyjątkowo obrodziły. Gdyby nie te komary ...


Dobre jagódki!


Czasem z boku drogi piaszczystej trafi się miły singielek.


W drodze.


We wsi.


Od czasu do czasu trzeba przeliczyć kasę.


W niedzielę akurat wypadało święto - Zesłanie Ducha Świętego na Apostołów zwane Pięćdziesiątnicą.


Gdzie się pojawiliśmy, wzbudzaliśmy zainteresowanie.


W drodze.


Nad Jeziorem Pulemieckim.


Wystarczyła chwila, aby dzieci opanowały łódki. Po kolei wszystkie.


Nad Jeziorem Pulemieckim.


Jezioro Pulemieckie.


W drodze. Objeżdżamy jezioro.


W drodze wokół Jeziora Pulemieckiego.


W drodze.


W drodze.


W drodze.


Jak widać z przyczepką da się spokojowo poruszać w urozmaiconym terenie.


W drodze.


Przeprawa przez kanał.


Przeprawa. ... po chwili i tak dzieci kąpały się w najlepsze. A ile przy tym gzy, meszki i komary miały do pojedzenia.


Kanał zasilający Jezioro Pulemieckie.


Bunkier - kolejne dobre miejsce do zabawy.


„Mój ci jest ! mój ci jest!”


Hopaj!


To się nazywa zaufanie do wujka!


W drodze.


W drodze.


Starych bruków na Polesiu jest pod dostatkiem.


Jasne błękitne okna.


W drodze.


W drodze.


Adamczuki - na rozstaju dróg.


Przez łąki.


W drodze.


W drodze.


W drodze.


Nawet najfajniejsza wycieczka kiedyś się kończy. W drodze na przejście graniczne.


Na granicy z uwagi na święto, jest niemal zupełnie pusto, jak nigdy. Po ukraińskiej stronie odprawa zajmuje dosłownie kilka chwil. Wjeżdżamy do Polski.


Po polskiej stronie, pomimo, że jest całkowicie pusto odprawa zajmuje prawie godzinę. W tym czasie komary tną nas jak oszalałe. Jak zwykle nie wiadomo jak odprawić rowery.


Kolejny komplet pieczątek. Niedługo trzeba będzie przyjechać po kolejne.


Prawie cała ekipa. Od lewej Grześ, Wojtek, Michaś, Przemek, Madzia, Paweł, Kuba, Paweł, Michał i Magda. Poza fotografią nastoletni Staś, który postanowił za wszelką cenę chronić swój wizerunek przed wścibskim obiektywem.



Setup.



Nowiutka torba KTMa urwała się po niecałych dwóch godzinach użytkowania!


Wypełniona: - jednoosobowy ultralightowy namiot MSR (ok. 1 kg) - dwa piwa. Porządnie ściągnięte paski. Nic nie latało. Zerwało się po jeździe na asfalcie i szutrze/piachu. Dobrze, że to nie było na wyjeździe w prawdziwym terenie. Kolega właśnie ją odebrał i chciał zobaczyć jak się z tym jeździ. Tego uszkodzenia się właśnie obawiałem - to chyba najsłabszy element tej torby. Zawieszka jest z tkaniny z krótkich odcinków włókna, bez obszycia, podwinięcia, zabezpieczenia końców - jak strzeli to od razu się rozejdzie. Choć u mnie na razie nic się nie dzieje, to pierwsze co zamierzam zrobić, to zmienić ten materiał na taśmę. Wożę tę torbę na szosie gdzie wymagania są zdecydowanie mniejsze i jak na razie wszystko gra. Nie stosowałem jej w teren właśnie z uwagi na delikatne mocowanie. Co do przemakania - przemokła mi przy niezbyt dużym deszczu. Ja i tak, nawet w teoretycznie nieprzemakalnych sakwach wożę wszystko zabezpieczone przed wilgocią więc mnie to akurat nie boli.

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!