2016/04/25 "Połamany Giant wraca do miasta"
... Giant był do niedawna moim podstawowym rowerem wycieczkowym. Gdzieśmy to razem nie byli ... nie raz przeprawialiśmy się przez bagna ukraińskiego Polesia, pokonywaliśmy bezdroża Ukrainy i Rumunii, wielokrotnie delektowaliśmy się kawą na Bałkanach, odkrywaliśmy Albanię zanim drogi zaczął zalewać tam asflat. W Polsce odkrywaliśmy drogi, widoczne tylko dla nas lub chyba bardziej dla naszej wyobraźni, uznawane za niezdatne do turystyki rowerowej. Ileż to wieczorów spędziliśmy razem przy ognisku. Ileż to pociągów i autobusów, promów, samochodów, łódek, nas wiozło, przez ileż to przejść granicznych przebijaliśmy się w czasach, kiedy granica to jeszcze było coś. Iluż to kanarów próbowało wyrzucić nas z pociągów, do których wstęp rowerom jest surowo zabroniony.
Niedawno pękła rama . To pewnie podczas tegorocznych mroźnych zimowych przelotów. Nie zabiło go bezdroże, a padł na ... asfalcie. Teraz, na stare lata wrócił do miasta. Lekko zmodyfikowany. Będziemy razem jeździć do pracy, po zakupy, załatwić jakieś mniej lub bardziej ważne sprawy. Będziemy razem w pogodzie i w niepogodzie, latem i zimą. Do końca jego lub moich dni.
