2016-04-03 "Świtaź" 2/2

Niedziela, 3 kwietnia 2016 · Komentarze(0)

W nocy jest mróz. Ranek wita nas słoneczny, ale nadal jest zimno.


Żaru nie ma, trzeba rozpalić na nowo.


Zaraz będzie ciepłe śniadanie.


Biwak.


Gotowanie.


Śniadanie.


Owsianka. Pycha!


W drogę!


Dzisiejszy dzień będzie już bardziej poleski.


Na skraju wsi.


W drodze.


Strażnik wsi.


A wy kuda?!


W drodze.


W drodze.


Z Bohom!


Chłopcy na wycieczkach mają własne kieszonkowe. Mogą sami nim rozporządzać. Sklepy to jedna z większych atrakcji i element świetnie motywujący do jazdy (jedziemy do sklepu). Przy okazji uczą się zarządzania własnymi pieniędzmi, a i dorośli mają więcej czasu dla siebie.


Pora na Małe Co Nieco!


Sklep dla dzieci jest jak oaza na pustyni, jak schronisko w górach.


Jest fajnie!


Nasz cel - Jezioro Świtaź.


Pan, pies i jezioro.


Woda czyściutka.


Michał bardzo chciał się wykąpać. Nie sprawdzał nawet czy woda przypadkiem nie jest zimna (3 kwietnia, w nocy przymrozki). Po prostu rozebrał się i ... pobiegł.


Inni nie mogli być gorsi.


Chyba niezbyt ciepła ta woda.


Po kąpieli trzeba się ogrzać.


Świtaź.


Po sezonie.


Na uboczu życia.


Pora zacząć wracać. Kawa na drogę.


Każdy rodzic zrozumie tę niedźwiedzicę.


Prypeć.


Centralna doroha.


I kolejne okno. Mam do nich słabość.


W drodze.


No i wreszcie poleski standard drogi.


W drodze.


Na samochodówce ta droga z poprzedniego zdjęcia to jest ta żółta (!), podwójna (!) szosa z okolic Położewa przez Hupały, Smolary Rogowe do Huszczy.


My nawigujemy klasycznie - mapa dwusetka i kompas.


W drodze.


W drodze.


We wsi.


W drodze.


W drodze.


Kolejny sklep. Chłopcy już się niepokoili, że piach i las się nigdy nie skończą.


W drodze.


W drodze.


Krzyż na końcu każdej wsi.


W drodze.


W drodze.


I kolejne przepiękne okno.


Konie wyskoczyły na nas znienacka.


W drodze.


Wiosna.


Po zmaganiach z piachem, na koniec lecimy przyjemną, twardą drogą przez łąki.


W drodze.


Wiosenne wypalanie traw.


Płoną całe połacie łąk.


Przy przygranicznej drodze.


Dzień chyli się ku zachodowi.


Na granicę jedziemy już po zachodzi słońca.


Przed przejściem granicznym jest "sajgon". Wiele razy przekraczałem granicę w tym miejscu, ale jeszcze nigdy nie było tam, tak jak teraz.


W końcu udaje się nam odprawić i formalnie wyjechać z Ukrainy.


Przekraczamy graniczny Bug.


Witamy w Polsce.


Michał idzie w ślady taty i sępi pieczątki.


Jak widać sępi skutecznie!


Wyjazd jest udany. Jak widać dobrze sponiewierało i jest komplet pieczątek w paszportach!


Udział wzięli - od lewej: Błażej (lat 7 - wykręcił kolejną życiówkę), Michał (lat 9) Marysia, Miłosz (lat 10), Kamil, Kuba (lat 11 i 1/2) i Paweł.


Dziękujemy za odwiedziny. Zapraszamy znowu!

Zapraszamy na wspólne wycieczki - z dziećmi i bez.



Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!