Basiu, dziękuję za miłe słowa. Ale to moje jeżdżenie z pasją nie ma nic wspólnego. M.in. z powodów, które wymieniłaś, potrzebuję ruchu dla równowagi i zdrowia. Staram się więc w tym celu wykorzystać każdą okazję w miarę moich bardzo skromnych możliwości. Padło na rower, bo bieganie zbytnio mnie nudziło. Jeżdżę głównie po mieście, bo tylko takie mam możliwości. Do pracy, z pracy, po zakupy, załatwić bieżące sprawy, czasem nie najkrótszą drogą, często o dziwnych porach. Jak się trafi możliwość urwania na dłużej, to wypuszczam się w jakąś dłuższą trasę non-stop. Ale to i tak jest "na szybko", w przypadkowych miejscach, bez możliwości celebrowania tej przyjemności. Takiego wyjazdu jak lubię, w terenie, w fajnym miejscu, z dala od domu, bez pośpiechu, itp. to już dawno nie miałem. Bardzo dawno. A ruch po prostu pomaga mi w życiu, mam lepsze samopoczucie i satysfakcję, że pomimo wieku, jeszcze daję radę. Jestem obżartuchem, więc to też jedyna szansa na nie zarośnięcie tłuszczem, na podtrzymanie odporności i jakiejś choćby minimalnej kondycji, itp. Tak więc rower jest teraz dla mnie niczym codzienny jogging. Ani z pasją, ani z podróżami rowerowymi, ani ze sportem, to nie ma niestety żadnego związku. Takie życie.
garmin 13:43 wtorek, 14 kwietnia 2020
Gratuluję zdeterminowania, kondycji i oczywiście dystansów. Jesteś mega - potrafisz połączyć pasję z codziennością - opieką nad dziećmi, pracą i domowymi obowiązkami :)
Basik 11:35 wtorek, 14 kwietnia 2020