"I to by było na tyle"
Minął rok. Trochę się tu zasiedziałem. Zbyt długie tkwienie w jednym miejscu, grozi przecież rutyną i niepotrzebnym samozadowoleniem.
Ale dosyć już tej buchalterii. W końcu ważne są nie przejechane kilometry, ale przygody i towarzyszące im emocje. Cyferki są przecież niczym wobec wspomnień, przeżyć i marzeń!To droga nadaje, tak banalnej i efemerycznej czynności jak jazda rowerem, głębszy sens. To droga, a nie szczegółowe statystyki, pozostanie w mojej pamięci na zawsze.
Dla mnie bycie w drodze, to nie ślepe podążanie po wyznaczonym wcześniej śladzie, ale ciągłe dokonywanie wyborów pod wpływem tego, co przynosi. Droga staje się odzwierciedleniem tego, co dzieje się w życiu, a życie podąża za drogą. Jest kluczem nie tylko do świata, ale także do wnętrza siebie samego.
Bycie w drodze to proces, w którym wciąż staję się innym człowiekiem, lepiej poznaję i rozumiem siebie, innych ludzi i otaczający mnie świat. Droga nie ma końca i wciąż odkrywa przede mną swoje coraz to nowe oblicza. Żyję pełnią życia wtedy, kiedy jestem w drodze i to właśnie droga jest dla mnie celem, a jednym, choć nie jedynym, narzędziem pozwalających na bycie w drodze jest rower.