Krótkie kółeczko: Warszawa - Kołbiel - Góra Kalwaria - Gassy - Powsin - Warszawa
Dawno już nie miałem okazji wsiąść na szosę. Znowu olśniło mnie jak to się leciutko leci.
To już drugi weekend rowerowo przeze mnie zmarnowany. Zmęczenie dniem codziennym, wciąż niedokończone sprawy, dzieci i wszystko co z nimi związane ... życie.
Boli i frustruje tym bardziej, że pogoda, i ta zapowiadana, i ta rzeczywista, w wielu ciekawych miejscach była idealna na rowerowe wycieczki. Cóż robić? Zacisnąć zęby i postarać się aby w przyszłości lepiej wykorzystać czas. Czas dany przecież tylko raz na zawsze, tu i teraz.
Za to w końcu sobie poczytałem. Brakowało mi tego bardzo. Możliwość zaczytania się aż do końca, to nie to samo co czytanie po trochu i przy okazji.
Zebrał mi się już spory stosik książek, które chciałbym właśnie przeczytać w ten sposób. Właśnie tych książek, nie chcę smakować po łyczku, chcę się nimi zachłysnąć. Dzisiaj, zaczytując się w prozie Andrzeja Stasiuka przeniosłem się w miejsca, które bardzo lubię. Choć prawie każda książka tego autora jest niemal taka sama, nie mogę powstrzymać się przed ich pochłanianiem. Facet lubuje się w takich samych miejscach jak ja, dostrzega to, co i dla mnie jest esencją tej części świata i życia. To, jak to opisuje sprawia, że w mojej wyobraźni znowu tam jestem. Widzę, czuję, smakuję te miejsca i sytuacje. Spotykam tych samych ludzi. Czuję się tak, jak bym tam był. Prawie tak samo, jak bym podróżował przez swoje najpiękniejsze wspomnienia.
Komentarze (2)
Tu nawet nie chodzi o konkretne miejsca - Rumunia, Albania, reszta Bałkanów, czy wschodnia Polska albo Słowacja. Bardziej chodzi o miejsca o pewnym specyficznym charakterze, o ludzi i ich zachowania. Postpegeerowskie osady, wyludniające się podlaskie wsie, bazary, drogi, przejścia graniczne, knajpy, taksiarze, kanarzy, zwały przydrożnych śmieci, przaśne, masowe pojęcie piękna przez masowego, nasiąkniętego popkulturą człowieka, .... O to dopełnienie uporządkowanego, zachodniego świata. O ten tygiel. A Stasiuk jest świetnym obserwatorem i potrafi to ująć w słowa. Może jest to dla mnie bliskie, bo i te miejsca i ci ludzie i te sytuacje i ten absurd i "rozpierdol" tej części świata, są mi bardzo bliskie. Jakimś cudem widzę i czuję to tak samo, lubuję się w tym. Jest to dla mnie niczym miłe wspomnienie z dzieciństwa, do którego się wraca i które potrafi przywołać choćby dźwięk, smak czy zapach. Jestem od tego uzależniony. Pewnie dlatego, że wiele najważniejszych w moim życiu miejsc i ludzi spotkałem w takiej scenerii i ważnych dla mojego życia chwilach. Dorastałem w tym i w takiej scenerii.